środa, 1 października 2014

Futbol dwojga

źródło: www.24.pl
Futbol w ostatnich latach stał się w niebywałym stopniu zmonopolizowany. Zmonopolizowany nie tyle przez daną drużynę, ale przez dwóch konkretnych piłkarzy, którzy najważniejsze indywidualne nagrody dzielą między sobą - Leo Messiego i Cristiano Ronaldo.

Nie będę jednak stawiał tych graczy na piedestale, bo to robiło już wielu przede mną i choć są to piłkarze wybitni, to jednak piłka nożna na tym traci.
W ostatnich sześciu latach ci zawodnicy dzielili między sobą najważniejsze indywidualne wyróżnienie w świecie futbolu - Złotą Piłkę FIFA i France Football. Portugalczyk sięgał po nią w 2008 i 2013 roku, natomiast kapitan wicemistrzów świata zdobywał ją nieprzerwanie w latach 2009 - 2012. Bardziej lub mniej zasłużenie. Najbardziej kontrowersyjny wydaje się werdykt z roku 2010, kiedy Wesley Sneijder był kluczowym graczem Interu Mediolan, z którym sięgnął po potrójną koronę, a także poprowadził reprezentację Holandii do drugiego miejsca na mistrzostwach globu, strzelając w turnieju finałowym pięć bramek. Tym czasem w ostatecznym rozstrzygnięciu zajął 4 pozycję - za wspomnianym Messim, a także Xavim i Iniestą.

Ostatni wybór FIFA także mógł wzbudzić emocje, choć już oczywiście nie tego samego kalibru. Wielu w roli faworyta do tego wyróżnienia widziało Francka Ribery'ego. Francuz pomimo fantastycznej gry, musiał uznać wyższość Ronaldo. 

Z kolei MVP rozegranych w tym roku Mistrzostw Świata został, a jakże by inaczej, Leo Messi. Gracz, który nie wyróżniał się podczas czempionatu, a zawodników, którzy na to wyróżnienie zasłużyli bardziej, można by wymienić co najmniej kilku. W dzisiejszej piłce decydujące stało się nazwisko i wyrobiona marka, a forma zawodników zeszła na dalszy plan.

Oceniając jednak całokształt karier obu zawodników muszę przyznać, że nie ma dziś na świecie graczy, których można postawił na równi z liderami Realu Madryt i FC Barcelony. Wspomniany Wesley Sneijder po swoim szczytowym okresie znalazł się na równi pochyłej, po której regularnie zjeżdża dogrywając piłki kolegom w tureckim Galatasaray. Świat jest oczywiście pełen wspaniałych piłkarzy, takich jak Gareth Bale, Frank Ribery, Arjen Robben, czy Neymar, nie są to jednak gracze grający na tak wysokim i równym poziomie przez kolejne lata, choć nie można wykluczyć, że w przypadku Neymara tak właśnie będzie. Brazylijczyk ciągle ma na to czas, bo jest na początku swojej drogi. Jednak gdy patrzę na dzisiejszy futbol, a potem spojrzę te 5-15 lat wstecz, to tęsknię za tamtymi czasami. 

Przełom wieków i pierwsza dekada trzeciego tysiąclecia to czasy, kiedy wybranie swojego piłkarskiego idola było zadaniem o wiele trudniejszym. Czasy, gdy po boiskach biegali Ronaldo (ten prawdziwy, z Brazylii), Zidane, Figo, Del Piero, Ronaldinho... Wymieniać można bardzo długo, a każdy z nas z pewnością mógłby dopisać jeszcze kilku graczy. Bywali też piłkarze mniej medialni, ale pomimo tego z sentymentem patrzę dziś na ich grę. Moimi pierwszymi idolami byli Robert Pires i David Trezeguet, zawodnicy może nie tyle finezyjni, co po prostu dobrzy i regularni, a przede wszystkim budzący sympatię.

Dążę do tego, że pod tym jednym względem, sport, którego rozwój nabiera niebywałego rozpędu, staje się po prostu.. nudny. I być może jestem osamotniony w tym osądzie, ale uważam, że czasy "po" Ronaldo i Messim będą piłkarsko bardziej emocjonujące i ciekawsze. No chyba, że kolejni gracze zmonopolizują go na lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz