środa, 17 marca 2010

Mourinho wielkim strategiem jest i basta!


Do małej niespodzianki doszło we wtorkowym meczu 1/8 Ligi Mistrzów pomiędzy Chelsea Londyn a Interem Mediolan. Fani ekipy mediolańskiej mają zatem powód do świętowania awansu. Awansu bądź co bądź historycznego. Ja jednak, pomimo całej tej euforii, nie zamierzam dyskutować o Lidze Mistrzów, a przynajmniej nie jest to ta rzecz, która pchnęła mnie do napisania tego felietonu. Bohaterem moich rozmyślań jest ten, który poprowadził Nerazzurrich do tego sukcesu - Jose Mourinho.



Analizując postawę Interu w ostatnich tygodniach, Interiści i pozostali kibice calcio, którzy są nieco bardziej obeznani w serie a niż przeciętny śmiertelnik, a przede wszystkim ci, którzy obserwują zmagania czarnoniebieskich co tydzień, zapewne docenili wczoraj wielkiego, portugalskiego stratega. Ci mniej obeznani zapytają dlaczego? Za odpowiedź posłużą mi ostatnie mecze Interu.

Udinese Calcio - Inter Mediolan 2:3 - Inter po wyrównanym meczu zdobywa upragnione 3 punkty na terenie rywala. Rywala, który jednak nie jest tym samym zespołem co rok temu. Udinese plasuje się bowiem na 16 miejscu tabeli ligi włoskiej.

Inter Mediolan - Chelsea Londyn 2:1 - Nerazzurri wygrywają z jednym z głównych faworytów do zdobycia pucharu Ligi Mistrzów.

Inter Mediolan - FC Genoa 1983 0:0 - radość po wygranym w LM pojedynku przyćmił bezbramkowy remis po nudnym meczu z Genuą (rozbitą przez Inter w pierwszym meczu 5:0).

Catania Calcio - Inter Mediolan 3:1 - czyżby czarne chmury zbierały się nad Mediolańczykami? Wysoka porażka po fatalnej grze.

Chelsea Londyn - Inter Mediolan 0:1 - nie, nie ma mowy o czarnych chmurach, Mourinho wielkim trenerem jest i basta!

Dlaczego przypominam te właśnie spotkania? Powód jest prosty - trzy wspomniane przeze mnie mecze serie a, Inter rozgrywał nie pod okiem Mourinho, a jego asystenta - Giuseppe Baresiego. Jednak gdy Mourinho dyrygował swoimi graczami tuż zza linii bocznej, ci grali jak z nut.

Mourinho pokazał w tym dwumeczu to, dzięki czemu uważany jest za jednego z najlepszych trenerów na świecie. Dał drużynie charakter, wskazówek swoim graczom udzielał w każdym momencie meczu, jego rozwiązania taktyczne okazały się bezbłędne, a sama jego obecność pozwoliła zespołowi niejako uwierzyć bardziej w swoje możliwości. Poza wyżej wspomnianymi aspektami, ważnym jest również to, co Jose wniósł "od siebie". Wniósł całe swoje serce, zaangażowanie i całą swoją pasję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz