źródło: archiwum prywatne Mateusza Króla |
Z zamiłowania sędzia narciarski, na co dzień pracujący na pełen etat student. Jak radzi sobie z tym wszystkim Mateusz Król?
Sędzia
narciarski z okolic Głogowa – to dość
nietypowe. Czy w naszym regionie jest dużo osób, które się tym zajmują?
Nietypowe, ale w życiu trzeba spełniać swoje pasje.
Sędziego w narciarstwie klasycznym w naszym rejonie nie ma chyba ani jednego,
oprócz mnie. Właściwie nie ma gdzie sędziować to i pewnie ludziom nawet nie
przemknęło to przez myśl.
Jak dokładnie
wygląda bycie sędzią narciarskim? Czy specjalizujecie się w danej dziedzinie,
czy może sędziujecie w różnych dyscyplinach?
Początkowo trzeba nauczyć się przepisów we wszystkich
dziedzinach narciarstwa, tj. skoki narciarskie, kombinacja norweska, biegi
narciarskie i zjazdy. Specjalizacja właściwie zależy od tego, pod jaki związek
się należy. To znaczy, że ja jako mieszkaniec Dolnego Śląska właściwie mam
możliwość sędziowania tylko w biegach narciarskich. Przynajmniej na tym etapie
kształcenia. Nie ma co ukrywać, że zaniedbano u nas skoki narciarskie. Po kilku
latach (2-3) mogę starać się o awans i wówczas będę mógł być powoływany na
zawody w całym kraju. Na wszystkie dyscypliny.
Na czym polega
praca sędziego podczas konkursu?
Każda dyscyplina ma inne zasady i różne stanowiska
sędziowania. Najwięcej pracy mają Delegaci Techniczni, którzy właściwie operują
całą organizacją zawodów. Jednak, aby zostać kimś takim trzeba poczekać. W
biegach narciarskich sędziowie powinni pilnować m.in. przestrzegania zasad
wyprzedzania, czy stosowania przez zawodników odpowiednich kroków do danego
stylu. W skokach sędziowanie kojarzy się większości raczej z oceną stylu. Warto
jednak wiedzieć, że na każde zawody powołuje się nawet ponad 30 osób. Trzeba
bowiem sprawdzić licencje zawodników, zmierzyć sprzęt, czy też sprawdzić
legalność kombinezonów.
Czy jest to
tylko pasja, czy może stać się sposobem na życie?
Jak na razie to pasja, przy której można trochę
zarobić. Im wyższy stopień sędziowski, tym więcej szans na sędziowanie. Za
każdy dzień udziału w zawodach zostaje wypłacany ekwiwalent. Przepisy mówią
nawet, że sędziom, którzy dojeżdżają na zawody z miejscowości oddalonej o ponad
20 km, zwracany jest koszt przejazdów. Największe wynagrodzenie dostaje się za
udział w Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Świata Juniorów i oczywiście
Igrzyskach Olimpijskich.
Czy wielu
młodych ludzi decyduje się zostać sędzią?
Nie mam pojęcia jak jest w innych województwach, ale
na naszym seminarium sędziowskim siedziały tylko cztery osoby w moim wieku. To
zdecydowanie za mało. Trzeba bowiem pamiętać, że czynnym sędzią można być tylko
do 65 roku życia. Jeśli młodzież nie będzie aktywna, to czekają nas ciężkie
czasy.
Na jakich
zasadach następuje przedłużenie ważności legitymacji sędziego?
Co roku Okręgowy Związek Narciarski ma za zadanie
zwołać Seminarium Sędziowskie, podczas którego podsumowuje się ostatni rok,
przedstawia się kalendarz wydarzeń na zbliżający się oraz przypomina się zasady
sędziowania na zawodach. Tylko udział w tym Seminarium pozwala na przedłużenie
licencji.
Planujesz
osiągnąć coś jako sędzia, sędziować np. Puchary Świata, czy może robisz to, by
być bliżej swoich ulubionych dyscyplin sportowych?
Jedno nie wyklucza drugiego. Nie mam zamiaru spocząć
na laurach, tym bardziej, że tutaj mogę realizować się tylko w biegach
narciarskich. Nie ukrywam, że głównym moim celem są skoki. Puchar Świata to
chyba taki szczyt tej kariery, do którego oczywiście dążę. Igrzyska
Olimpijskie, czy Mistrzostwa Świata to już marzenie. Wierzę jednak, że kiedyś
się spełni. Moja pasja zaszła już tak daleko, że chyba nie wyobrażam sobie
życia bez skoków.
W naszych
okolicach brakuje tras biegowych, czy skoczni, na których odbywają się zawody.
To chyba utrudnienie dla sędziego?
Co do tras biegowych, to w całym naszym kraju tak
naprawdę ich brakuje. Z tym, że je
łatwiej zorganizować niż np. skocznie narciarskie. Stąd pewnie większe
możliwości na Dolnym Śląsku w sędziowaniu biegów. Z pewnością nie jest to
łatwe, kiedy dzieli Cię tyle kilometrów. Jeśli jednak chcesz być blisko czegoś,
co kochasz - musisz czasami wiele poświęcić.
Początkujący
sędzia może liczyć na zysk z tego co robi, czy musi do tego dokładać?
Początkujący nie może myśleć o pieniądzach. Trzeba
opłacić kurs, legitymację i znaczek z licencją PZN. Każdy sędzia musi kupić
Narciarskie Regulaminy Sportowe. Zawsze trzeba najpierw zainwestować, aby mieć jakieś
zyski.
Trudno było
zdobyć uprawnienia?
Kiedy pytałem w Polskim Związku Narciarskim o
możliwość zrobienia sobie kursu na sędziego, odpowiedzieli mi, że trzeba
mieszkać blisko aren i najlepiej być byłym zawodnikiem. Polecono mi jednak
kontakt z Dolnośląskim Związkiem. Trafiłem na miłą Panią, która do dziś pomaga
mi na odległość. Musiałem zdać pierwszy test na sędziego kandydata, a później
już poszło dużo łatwiej.
Czym się zajmujesz
poza sędziowaniem?
Studiuję kulturoznawstwo na PWSZ w Głogowie i pracuję
na pełny etat. Teoretycznie to moje główne zajęcia. Praktycznie już nie, bo
moja głowa siedzi cały czas w sportach zimowych. Ponad rok temu założyłem blog,
na którym przedstawiam swoje subiektywne spojrzenie na ten temat. Po jakimś
czasie dołączyła do mnie koleżanka. Z miesiąca na miesiąc przybywało
czytelników. Dzisiaj stworzyliśmy już całkiem sporą redakcję. Tworzą ją ludzie,
którzy tak jak ja uwielbiają skoki czy biegi narciarskie. Teraz oprócz
felietonów piszemy najświeższe informacje. Mamy coraz więcej odwiedzin strony
i polubień na Facebooku. Zapraszam
wszystkich fanów białego szaleństwa do odwiedzania: Zimowe spojrzenie na świat
(sportsinwinter.com).
Czy chciałbyś w
jakiś sposób zachęcić innych ludzi, by podążyli twoim śladem i także zostali
sędziami?
Szczerze? Wolałbym zachęcić wszystkich młodych do
uprawiania tych sportów. Jeśli ktokolwiek z Was czuje smykałkę do biegów, czy
nawet skoków to nic nie stoi na przeszkodzie. Przykładem może być tegoroczny
zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni – Thomas Diethart. Też mieszkał bardzo
daleko od skoczni, ale rodzice wszelkimi siłami postanowili pomóc mu w
spełnianiu pasji. Efekt był wielki! Sędzią też może zostać każdy. W związku z
tym zachęcam. Kto wie, może kiedyś w Głogowie zaistnieją jakieś trasy biegowe
czy nawet skocznie?
Rozmawiał Jędrzej Jędrasiak, rozmowa dostępna także w dwutygodniku Głogowiak Extra i w e-wydaniu gazety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz