poniedziałek, 17 listopada 2014

Obudzić calcio

źródło: www.sportige.com
Ciągle trwa przerwa na mecze reprezentacji, a tymczasem wielkimi krokami zbliżają się Derby Mediolanu. Derby w cieniu kryzysu nie tylko tych dwóch wielkich firm, ale też w cieniu kryzysu całej włoskiej piłki ligowej.


Mecz, który powinien decydować o czołowych lokatach w Serie A, choć nadal elektryzuje, to może nie zadecydować o niczym. W niedzielę 23.11.2014 r. spotka się bowiem siódma z dziewiątą drużyną ligi włoskiej. Minimalnie wyżej w tabeli jest Milan, który zgromadził do tej pory 17 punktów. To o jeden więcej od odwiecznego rywala - Interu. Choć bukmacherzy minimalnego faworyta widzą w Milanie, to efekt nowej miotły może pchnąć Inter w stronę zwycięstwa. Zwłaszcza, że ta miotła, to powracający po zagranicznych wojażach trener Roberto Mancini, którzy trzykrotnie zdobywał dla Interu Scudetto.

Do walki o mistrzostwo obie drużyny się nie włączą, a szczytem ich marzeń wydaje się miejsce gwarantujące udział w Lidze Europy. W Lidze Mistrzów zagrają bowiem tylko trzy włoskie drużyny. Juventus i Roma są w zasadzie poza zasięgiem reszty stawki, ale dogonić Napoli, czy Sampdorię też nie będzie łatwo. 

Dwie aktualnie najlepsze drużyny ligi nie zachwycają jednak formą w europejskich rozgrywkach, co najdobitniej świadczy o dzisiejszym poziomie calcio. Turyńczycy raz przepadają w grupie, innym razem żegnają się z Ligą Mistrzów tuż po rozpoczęciu fazy pucharowej. Fatalnych wyników nie zatuszuje z pewnością tegoroczny półfinał Ligi Europy. W tej edycji bianconeri też nie radzą sobie najlepiej, zajmując trzecie miejsce w grupie za Atletico i Olympiacosem Pireus. Roma z kolei, pomimo drugiego miejsca, zdążyła już przegrać na własnym stadionie z Bayernem Monachium 1:7. Poza tym zgromadzili jak dotąd, podobnie jak CSKA,  4 punkty w 4 meczach i do mistrzów Niemiec tracą już 8 oczek. Ostatnie miejsce w tabeli okupuje bajecznie bogaty Manchester City.

Dla fanów włoskiej piłki jest to fatalna wiadomość. Jeszcze kilka lat temu ciężko było sobie wyobrazić decydujące fazy rozgrywek europejskich bez przedstawicieli calcio. Same mediolańskie ekipy zdobywały to trofeum trzykrotnie w XXI wieku. Milan wygrywał w latach 2003 i 2007, a Inter w 2010 roku. To ostatni tak wielki sukces ekip z Półwyspu Apenińskiego. Dodatkowo w pamiętnych rozgrywkach 2002/03 byliśmy świadkami włoskiego finału pomiędzy Juventusem a Milanem, który w półfinale wyeliminował... Inter.

Czy czasy wielkiego calcio są już za nami bezpowrotnie? Dlaczego włoskie drużyny przeżywają tak ciężki okres? Co należy zmienić, żeby Serie A wróciła na szczyt? Z pewnością istnieje kilka spraw, które wymagają natychmiastowej poprawy. Reputację ligi po aferze calciopoli naprawić może już jedynie czas i nieco ostrożniejsze wypowiedzi ludzi związanych z włoską piłką, którzy dawne brudy wyciągają przy każdej nadarzającej się okazji. Włoski futbol pogrążała też rozrzutność właścicieli, zwłaszcza Massimo Morattiego, którzy nie szczędzili grosza, aby sprowadzać w swoje szeregi największych piłkarzy naszych czasów. Zmienić musi się także podejście właścicieli, którzy traktują drużyny zbyt sentymentalnie, wobec czego mediolańskie ekipy na zmianę nazywa się "domami starców". W dzisiejszych czasach piłkę trzeba potraktować bardziej biznesowo, tak jak robią to właściciele Romy i Interu - James Joseph Palotta i Eric Thohir. Ci dwaj panowie wprowadzają powiew świeżości i zupełnie nowe spojrzenie na prowadzenie klubu piłkarskiego. Ich śladami stara się iść sternik Juventusu - Andrea Agnelli. Juventus poszedł nawet o krok dalej, budując całkiem nowy stadion, który pomimo zaledwie 41 tysięcy miejsc, generuje zdecydowanie większe zyski, niż stadiony pozostałych włoskich ekip. Dlaczego? Bo jest nowoczesny, ale przede wszystkim własny. To coś niecodziennego we włoskiej piłce, bo pozostałe czołowe kluby grywają swoje mecze na przestarzałych stadionach komunalnych. W Interze od wielu lat przebąkuje się o budowie nowej areny, ale od słów do konkretów droga jest długa i kręta. Do tego stopnia, że możliwy stał się scenariusz, w którym to Milan szybciej dorobi się własnego stadionu. Bardzo wysokie włoskie podatki także nie ułatwiają zadania, choć angielska Premier League jest dowodem na to, że pomimo jeszcze większego ciężaru fiskalnego, kluby mogą dobrze funkcjonować.

Sprawa jest bardzo skomplikowana i ciężko będzie zdusić ten kryzys, ale nie jest to niemożliwe. Pojedyncze próby kilku klubów to jakiś sygnał do zmian, ale to za mało. Zmienić musi się całe piłkarskie środowisko i podejście do tego sportu. Przy odpowiednim zaangażowaniu jest to możliwe, jednak proces ten będzie trwać wiele lat. Powrót calcio na szczyt trzeba na razie odłożyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz